Nie jestem w stanie nikogo nauczyć niczego, mogę jedynie zmusić ich do myślenia.
Sokrates
Każdy z dorosłych powinien wiedzieć co znajduje się w danych produktach pokarmowych.
Prawda jest taka, że mało kto czyta etykiety i nie każdy wie co to białko a co węglowodany.
Każdy dorosły powinien być regularnie aktywny fizycznie ponieważ przedłuża to życie, dodaje do jej jakości oraz sprawia, że dają dobry przykład swoim dzieciom.
Nie mówię tu o byciu pro sportowcem ale o niezbędnym minimum. Spacer 1-2x dziennie po 30min (nawet dla lepszego trawienia i odreagowania stresów), codzienna gimnastyka aby później nie płacić sto jak nie tysiąc razy więcej za rehabilitację czy operacje "bo mnie boli kolano/ mam chore plecy". Trening siłowy dla zachowania żywotności, jędrności ciała, sprawności fizycznej i seksualnej. To co widziałem w tym roku nad Bałtykiem mnie przeraża.
Każdy dorosły powinien mieć podstawową wiedzę dietetyczną aby móc sensownie komponować posiłki, które będą pozwalać na pokrycie wszystkich podstaw, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania.
Zamiast tego widzę hepaslimin forte 6500 i inne tabletki na dolegliwości, które wynikają tylko z braku wiedzy, chęci oraz tego że traktujemy samych siebie jak śmietnik.
Nie tędy droga.. ale nie będę teraz tutaj moralizował bo samemu zdarza mi się zjeść pringelsy. Chodzi o OGÓLNĄ SPOŁECZNĄ ŚWIADOMOŚĆ ODNOŚNIE TYCH KWESTII.
Każdy codziennie je - zatem lepiej jeść mądrzej, lepiej i tak aby czuć się pełnym a nie wzdętym.
Każdy codziennie się rusza - wiadome nie wszyscy tyle ile powinni ale nie zmienia to faktu, że masz jedno ciało a zasada która pozwala utrzymać je w optymalnym stanie jest zajebiście prosta "zawias używany codziennie - nigdy nie rdzewieje".
Quod me nutrit, me destruit
Co mnie żywi też mnie niszczy
czyli
Dzisiaj skupimy się na tym pierwszym bo nie chcę abyście wykrwawili sobie oczy czytając moje wypociny na temat podstaw żywienia :)
Kwestie żywienia nie są skomplikowane. Oczywiście mówię tu o absolutnych podstawach.
Opierają się na matematyce : kalorie są jednostką spożytej energii. Następnie trochę na chemii : każdy związek powoduje inne efekty po jego spożyciu. Dawka rzutuje na to czy jest to pozytywny wydźwięk czy negatywny. Innymi słowy jednocześnie to samo może być lekiem i trucizną. Nawet woda.
Co chciałbym aby ogarniał każdy z moich czytelników?
Podaż białka i jak z nią walczyć - mianowicie 1g na cm wzrostu +/- 10-20g dziennie. Nie będę tu prawił kulturystycznych truizmów ani wymachiwał szabelką rycerza PubMed'u bo nie o to chodzi.
Wiesz ile masz wzrostu? Fantastycznie - następnie zobacz ile i czego musisz zjeść (masz w końcu internet bo to czytasz a wujek Google Cię poprowadzi do tabel kalorycznych) aby tą ilość uzyskać.
Ja mam 185cm - co oznacza, że jedząc 165-195g dziennie będzie ze mną ok. Dlaczego tak? Ponieważ jeśli zjadam jeszcze inne produkty typu chleb, płatki owsiane czy morele albo szpinak - w niektórych z nich są frakcyjne ilości białka. Jedno duże jajko to ok 7g - jem 4 do 5 na śniadanie. 4x7 =28 + coś tam z chleba i zieleniny która do tego jest i będzie 30-32g. Następnie koktajl z odżywki na bazie serwatki w pracy = kolejne 30g i nagle zostaje mi już 100g do pokrycia jako minimum.
Mam podstawę do tego aby moje ciało się nie rozpadało.
Druga kwestia - tłuszcze. Dlaczego tłuszcze? Ponieważ są niezbędne aminokwasy i kwasy tłuszczowe. Nie ma niezbędnych węglowodanów, ludzki organizm potrafi czerpać glukozę z kilku różnych szlaków przemian biochemicznych ale nie o tym teraz.
Każda Twoja komórka.
Powtórzę to.
KAŻDA TWOJA KOMÓRKA ma błonę komórkową, która składa się z fosfolipidów. Im lepsze tłuszcze spożywasz - tym lepszej jakości będzie ta błona i tym samym mocniejsza, zdrowsza i bardziej odporna komórka. Innymi słowy - tłuszcz nie jest zły. Oliwa z oliwek, masło, awokado, żółtka jaj, dobre mięso, ryby i trochę orzechów i będzie git.
Wiecie czemu wiele osób ma problemy ze skórą i wieloma innymi organami ciała? Bo je chujowe tłuszcze, głównie pochodzące ze snickersów, frytury, czy sojowych kotletów upchanych nie wiadomo czym, które mają datę przydatności do spożycia na 2036. Ile tych tłuszczy? Najprościej podążając za masą ciała 0,5 -0,8 w zależności jak kto lubi lub jak jest aktywny w ciągu dnia.
Ważę 95kg x0,5=47,5g tłuszczy a to daje mi 427,5 kcal ponieważ 1g tłuszczu to 9 kcal.
Ostatnia kwestia - czyli zapotrzebowanie na energię i liczenie całości aby móc szybko i sprawnie poprawić swoje zdrowie i estetykę sylwetki.
Białko = 4kcal /1g
Tłuszcze = 9kcal /1g
Węglowodany = 4kcal/1g
185 x4 = 740 (białko)
47,5x 9 =427,5 (tłuszcze)
Całość daje mi 1167,5 kcal. Dziennie powinienem jeść od 2900-3500. Więc z czego mogę dać resztę? Z czego chcę i na co mam ochotę danego dnia.
Ot tyle- ważne jest tylko jedno : mianowicie aby to co jem było świeże, jak najmniej przetworzone i żeby mi smakowało ;)
To jest podejście, które pozwala na budowanie pewnego rodzaju świadomości. Zarazem kiedy zaczniemy różnicować dni gdzie mamy więcej czy mniej energii z danego źródła (białko jest codziennie stałe) zaczynamy zyskiwać elastyczność metaboliczną, czyli nasze ciało sprawnie radzi sobie z procesami trawienia a my nie jesteśmy uzależnieni od drożdżóweczki na śniadanie.
Zerknijcie sobie jeszcze tutaj i po przeczytaniu tego macie tak naprawdę całość jeśli chodzi o ten obrazek.
Teraz dlaczego nazwałem tak ten wpis?
Ponieważ chcę wielu osobom oszczędzić BÓLU, który jest tak naprawdę najlepszym nauczycielem.
Najczęściej dopiero kiedy coś Cię solidnie zaboli - czy będzie to komentarz bliskiej osoby, czy spojrzenia ludzi w miejscu publicznym czy choćby Twoje własne łajanie się po garbie z racji na to, że znowu Ci nie wyszło. Wtedy najczęściej dopiero ludzie zaczynają brać odpowiedzialność za swoje czyny i efekty swojej pracy.
Uwierzcie mi te rzeczy nie są tak mocno skomplikowane jak się może wydawać. One po prostu są TRUDNE do utrzymania z racji na ilość pokus jakie czekają na nas w tych czasach.
No ale wybór zostawiam Wam - albo nauczycie się na czyimś doświadczeniu, albo przez własny ból i niepowodzenia. Na pewno jestem dobry w tym co robię ale nie jestem lepszy od Sokratesa. Mogę tylko zmusić kogoś do myślenia :)
Pozdrawiam
Maciej